Bieszczady – piękno przyrody dla naszych gości

ORNITOLOGICZNA WĘDRÓWKA BIESZCZADZKĄ DOLINĄ

Bieszczadzkie doliny pełne ptactwa. Orliki, błotniak stawowy, dzięcioł zielonosiwy, dzięciołek, drozd obrożny, myszołowy, pliszki górskie,makolągwa, ślepowron i…przemykający wilk przez górska łąkę to tylko część fruwających i biegających po dolinach zwierzaków spotkanych trzy dni temu. Gdy nie ma jeszcze liści na drzewach to najlepszy czas na obserwację ptaków. Zaraz na początku doliny ujrzałem makolągwę. Samiec jest ładniejszy w kolorach, ale tylko samiczce udało mi się zrobić dobre zdjęcie. Pierwszy raz zdarzyło mi się ją zauważyć i uwiecznić na zdjęciu. Gdzie indziej w Polsce ponoć są pospolite. Tak przynajmniej napisane jest w przewodniku. Bywa tak , że można cały dzień chodzić po okolicach i zobaczyć coś ciekawego z bliska jest trudne oraz rzadkie. Tym razem było inaczej. Miałem wyjątkowo dużo ornitologicznego szczęścia. W środkowej części doliny, w jej bocznej i podmokłej dolince, okraszonej kępą drzew, natknąłem się na orlika krzykliwego. Zrobienie mu zdjęć nie było problemem. Ta mała dolinka na przestrzeni kilkuset metrów przysporzyła mi więcej ornitologicznych ciekawostek. W małym zarastającym roślinnością oczku wodnym pojawiły się dwie pliszki.Przelatywały grzywacze, szpaki, kwiczoły. W kępie drzew usłyszałem charakterystyczny śpiew dzięcioła zielonosiwego przerwany energicznym bębnieniem na drzewie. Na jego charakterystyczny śpiew odpowiedziałem podobnym naśladowaniem. Na tyle dobrym , ze spotkało się to z jego zainteresowaniem . Odpowiadał mi podobnie i przelatywał zaciekawiony z drzewa na drzewo. Pobawiłem się trochę tą “ rozmową” i skorzystałem z okazji , gdy wziął się za bębnienie , żeby “strzelić” mu zdjęcia. W kępie drzew swoja aktywność wykazywały inne, mniejsze ptaki śpiewające.Były zięby, sikory, piecuszki. Moją uwagę skupiły te żerujące na ziemi. Myślałem , że to tylko kwiczoły. Gdy udało mi się podkraść bliżej okazało się , że są tam też drozdy obrożne. Na chwilę zaglądnęły w pobliże dwie sójki. Za krótko jednak , żeby zrobić im zdjęcia. Rzuciły okiem na teren zatrzymując się na kilka sekund drzewie i odleciały dalej. Po dłuższym leniuchowaniu pod drzewami ruszyłem spod nich na otwartą przestrzeń górskiej łąki. W połowie jej zbocza zatrzymałem się na dłużej. Poniżej miałem kępę drzew , którą przed chwilą opuściłem, a dalej piękne widoki bieszczadzkich wzgórz i gór posiekanych mozaiką łąk. W ciepłym, ale nie za gorącym słoneczku, lekkim wiaterku położyłem się na suchej trawie prawie jak na łóżku. Na niebie krążyły myszołowy, niedaleko to samo robił orlik, przelatywały rozkrakane kruki. Od czasu do czasu powietrze przeszywało kwilenie myszołowów oraz „kwiczenie” orlika. Siedząc tak i kontemplując uroki bieszczadzkiej przyrody oraz bieszczadzkiego krajobrazu naglę dostrzegłem dużego ptaka, tylko troszkę mniejszego od myszołowa. Wyskoczył z boku kępy drzew lecąc nisko nad ziemią szybkim, nierównym lotem. Małymi zygzakami leciał prosto na mnie. Błyskawicznie zorientowałem się , że to błotniak. Wykorzystałem okazję strzelając fotki. Przeleciał obok mnie i znikł za bliską linią horyzontu wyznaczoną grzbietem wzgórza na zboczu którego siedziałem. Podekscytowany byłem tym spotkaniem. To nie pierwszy błotniak spotkany na bieszczadzkich wędrówkach, ale pierwszy tak blisko. Ruszyłem po chwili jego “ śladem” na drugą stronę wzgórza i dalej w górę doliny .Po drodze na chwile obserwowałem dwa nisko nad głową latające myszołowy, polującą muchołówkę. Ta ostatnia była bardzo aktywna . Co chwila zrywała się z gałęzi w pogoni za owadami. W swych krótkich lotach i pogoni pokazała kunszt latania. To były krótkie kilkumetrowe doskoki do owada, czasami pełne akrobatyki z nagłymi zwrotami.
. Do jej górnej części doliny z łąkami bardziej zarośniętymi tarniną i innymi krzakami, nie spiesząc się, dotarłem ponad godzinę później. Tu przycupnięty wśród drzew i krzaków na stromym i wysokim brzegu głośno płynącego potoku zaplanowałem dłuższą przerwą na posiłek i odpoczynek. Z ukrytego miejsca miałem dobry widok na łąkę. Zajęty byłem jedzeniem. Uwagę rozpraszało mi to , ze na stromym zboczu wystarczyła chwila nieostrożności i termos albo plecak zjeżdżał w dół w kierunku potoku. Chyba to rozproszenie uwagi spowodowało, że samotnego wilka zauważyłem późno. Dochodził już do skraju łąki nad potokiem, gdzie zaczynały się krzaki. Udało mi się zrobić tylko kilka zdjęć. Tym razem bardziej starannie przyglądałem się łące. Wilka nie dostrzegłem , ale w tym samym miejscu i w tym samym kierunku maszerował lis. . Trochę później nad łąką i wyżej położonym lasem zaczął się mały balet powietrznych drapieżników. Pojawiły się dwa orliki jeden większy, ciemniejszy, drugi nieco mniejszy oraz kilka myszołowów. Krążyły razem w powietrzu zbliżając się do siebie, kwiląc i dokonując nagłych zwrotów. Nie trwało to długo, ale było bardzo interesujące. Ptaki przeniosły się dalej i znikły za lasem. Trochę połaziłem jeszcze po obserwowanej łące i ruszyłem z powrotem. W powrotnej drodze czekała mnie największa niespodzianka dnia. Zbliżałem się do borowej żeremi. Wiedziałem , że mogą tam być kaczki krzyżówki albo czapla siwa. Podszedłem skrycie na sam skraj. Krzyżówki zerwały się głośno do lotu. Czapli siwej nie było. Gdyby była to ona pierwsza wzleciałaby w powietrze i pewnie nie udałoby mi się podejść tak blisko brzegu niespostrzeżenie. Obserwowałem ich odlot. Gdy były już daleko nagle z drugiej strony brzegu wystartował niewiele mniejszy od czapli siwej ptak. Krępy w budowie z niedługim dziobem ( nie tak jak u czapli) wydając w czasie lotu ciągłe, powtarzające się i inne niż czapla odgłosy. Siedział na pniu albo na gałęzi zwalonego przez bobry drzewa.Skoncentrowany na obserwacji powierzchni wody oraz kaczek nie zauważyłem go. To był ślepowron. Ptak nieliczny w Polsce. W Bieszczadach chyba nie gniazduje. Samo spotkanie tego ptaka w Bieszczadach jest ornitologiczną ciekawostką. Myślę, ze żeremia bobrowa była tylko przystankiem na noc ( albo dzień) w podróży dalej. Ślepowron jest ptakiem interesującym, aktywnym o zmierzchu i w nocy. W dzień , tak jak sowy , widzi kiepsko.W miejscu żeremi byłem po zachodzie słońca. Zdjęcia są słabe jakościowo, ale ptaka widać. Ciekawe są wierzenia związane z tym ptakiem. Słowianie prawdopodobnie wierzyli , że ślepowron towarzyszy wędrówce duszy. Dawnym szamanom ślepowron (lub podobne ptaki) wskazywał drogę w zaświaty, krainy poza-ludzkie i poza-świetlne. Herbu ślepowron był Wojciech Jaruzelski. Nomen omen, w okularach zaprawdę godny był tego herbu. Więcej o ślepowronie można znaleźć pod linkiem:http://www.taraka.pl/slepowron ( 09.04.2020r. )