Dolina Sanu. Wczoraj w wodach Sanu wydry i moje „cztery litery” zanurzone w nurcie rzeki w trakcie jej przekraczania, a dzisiaj żubry. Po wielogodzinnej wędrówce miałem już tylko dziesięć minut marszu do samochodu.Nie myślałem, że takim efektownym przeżyciem zakończę wędrówkę.Pojawiły się niespodziewanie w najlepszym dla mnie miejscu. Ponad pół godziny po zachodzie słońca, już w szarówce. Szły prosto na mnie, na moją stronę Sanu. Spostrzegłem stado w ostatniej chwili, gdy prawie dotarło do mojego brzegu. Po zauważeniu mnie ( węch ?, słuch?) na moment znieruchomiały, a następnie w lekkim pośpiechu wycofały z powrotem na drugi brzeg. Akurat byłem w miejscu , gdzie schodzi na wpół zarośnięta, stara droga do koryta rzeki. Dopiero po tym jak znikły zdałem sobie sprawę, że w stadzie był cielak i gdyby zareagowały agresją nie miałbym , gdzie uciekać. Żubry były tylko kilkadziesiąt metrów ode mnie. Droga i wygodne wyjście na nią z rzeki kanalizowało ruch stada. W pobliżu mnie nie było pod ręką solidnego drzewa, na które mógłbym się schronić. Tylko krzaki, leszczyny i olchy zasłaniające widoki. 15.01.2020r.
Może Ci się podobać również
Puszczyk uralski. Prawie każdy kto wędruje po Bieszczadach zna piosenkę „Bieszczadzkie Anioły” w wykonaniu Starego Dobrego Małżeństwa. „Bieszczadzkiego Anioła” spotkałem pod Otrytem […]
Byk i jego harem. Z dzisiejszego poranka, pierwszego dnia jesieni 2021. Ryk byka, którego obserwowałem z kilkunastu metrów na rykowisku robi wrażenie […]
Mocno wiał wiatr w sobotę w połowie marca 2021r. ( co widać i słychać na załączonych filmikach). Trznadle, które siedziały na drzewie […]
Ostatnia niedziela 2020r. ze zwierzyna płową. Słoneczna była więc skusiła mnie na wędrówkę. Tylko kilka stopni poniżej zera, ale w słońcu ciepło. […]