Bieszczady – piękno przyrody dla naszych gości

WILKI, JELENIE I BIELIKI NA RYKOWISKU



Wilki, jelenie i dwa bieliki na rykowisku w dniu dzisiejszym ( 3 października). Gdy wcześnie rano wyjechałem z domu noc rozjaśniał księżyc. Dopiero na rykowisku okazało się , że słonecznego dnia raczej nie będzie. Na szczęście było ciepło i bez deszczu. Na początku marszu myślałem, że to już koniec rykowiska. W lesie przy drodze było cicho. Pięć dni temu byłem w tej samej dolinie pół godziny wcześniej. Pełna była ryku jeleni. Dziś w czasie marszy było cicho . Dopiero po prawie godzinie marszu usłyszałem pierwszego jelenia. Zaczęły późno i nie były to już tak liczne porykiwania jak wcześniej. Wygląda na to, że apogeum rykowiska w Bieszczadach minęło. Nie mniej wydarzeń do obserwacji było sporo. Kilkaset metrów przed celem mojej wędrówki , w szarówce zaczynającego się dnia , zobaczyłem na stoku mijanej łąki byka i trzy łanie. Tak naprawdę to jelenie dostrzegły mnie wcześniej. Powoli oddaliły się w górę łaki i do lasu. Żadna to była strata. Jeszcze za ciemno było na zdjęcia. Dwieście metrów dalej na innej łące czekały na mnie inne jelenie. Też był byk z łaniami. Zarówno łanie jak i byk pasły się na trawie. Zaległem na łące i dość długo prowadziłem obserwację tej grupy. Do łąki do , której zmierzałem już nie poszedłem. Byk z obserwowanej grupy, (dwunastak ) nie za bardzo ryczał. Za to sto metrów ode mnie inny czternastak ryczał głośno i często, ale do obserwowanej grupy nie podszedł. Stał prawie cały czas w tym samym miejscu na łace. Łanie bardzo były czujne. Byk nie przejmował się za bardzo otoczeniem Po dłuższej chwili jelenie zniknęły mi z oczu za załamaniem łąki. Szybko zająłem miejsce przy tarninach w górze łąki. To był dobry punkt obserwacyjny. Widziałem kilka łąk. Trochę daleko były, ale na każdej pojawiały się jelenie lub łanie. Zacząłem się powoli zbierać . Wstałem , żeby ubrać plecak i w tym samym momencie ,spojrzałem na wzgórze po drugiej stronie potoku. Wydawało mi się , że na jego szczyt weszła łania. To było króciutkie złudzenie. Na szczycie stał samotny wilk. Wyglądał na bardzo dużego. Chwilę postał, zlustrował dół łąki , ruszył kilkanaście metrów, jeszcze raz zatrzymał się , by w końcu lekkim biegiem przemieścić się w kierunku potoku. Ten widok zachęcił mnie , żeby zostać w tym miejscu dłużej. Tylko kilka minut później , kilkanaście metrów ode mnie wyskoczyła łania , a za nią w pogoni trzy byki. Jelenie szybko znikły śród drzew okalających potok. Pojawiły się na łące po drugiej stronie. Po krótkiej chwili niedaleko mnie , na skraju malutkiego lasku oddzielającego łąki pojawił duży byk z jedna łanią. Razem się pojawili, razem wrócili do lasku. Ten byk też nie próbował głosno ryczeć. Wygląda na to, że potężnie ( jeszcze ) porykują tylko byki bez łań. Nie licząc na to, że jakieś jelenie znów pojawią się blisko mnie poszedłem około sto metrów w górę łąki na jej wypłaszczenie. Stamtąd dochodziły ryki jelenia. Znów miałem szczęście. Niedaleko na łące był byk z dużym porożem. Dwunastak. Udało mi się podejść blisko, sunąc na kolanach nisko przy trawie. Wycofał się on po chwili do lasu. Gdy zacząłem wracać po drugiej stronie kępy drzew dostrzegłem młodego chłystka. Na mój widok chłystek z niewielkim porożem szybko uciekł w kierunku lizawki. Schodząc w dół łąki jeszcze raz siadłem na poprzednim miejscu. Po chwili na porośniętej trawą drodze położonej blisko mnie dojrzałem ruch. Zbliżał się wilk. Nie widział mnie. Podszedł na mniej niż dziesięć metrów. Dojrzał mnie późno. Odbił z drogi w większą trawę. Zatrzymał się w niej na krótko aby mi się przyjrzeć ( albo nam , bo przy mnie siedziały psy). Po kilkudziesięciu metrach zniknął na dobre w trawie. Psy zachowały się wyśmienicie . Siedziały cicho, nie ruszyły się z miejsca. Obserwowały tylko wilka. Nauczyły się zachowywać w terenie tak jak od nich wymagałem. Jeszcze emocję nie minęły z bliskiego spotkania wilka, gdy zauważyłem w pobliżu dwa bieliki. Krążyły niedaleko. Trochę dokuczał im jeden kruk. Bieliki po kilku kręgach poleciały na jedno drzewo, gdzie usiadły na gałęzi. Zobaczyłem je później jeszcze raz w powietrzu. Było już grubo po dziewiątej. Jelenie prawie w ogóle już nie ryczały. Zacząłem wracać. Po drodze sprawdziłem jeszcze jak wygląda szkielet jelenia, którego znalazłem pięć dni temu. Był już rozkawałkowany i rozwleczony przez zwierzęta. Gdy, byłem przy potoku zbliżała się dziesiąta . I wtedy ze zbocza najbliżej góry, w całości zalesionej usłyszałem, wycie watahy. Mocny akcent na koniec dzisiejszego poranka. Jesień też już zaczyna kroczyć coraz śmielej. W potokach na kamieniach zbierają się liście, drzewa nabierają kolorów.