Bieszczady – piękno przyrody dla naszych gości

DOLINA SANU, LODOWE ZATORY, ŻUBRY

Zatory lodowe, stado żubrów. Park Krajobrazowy Doliny Sanu w Bieszczadach. Pięknie zrobiło się przed południem 16.02.2021r. Bezchmurna pogoda, która jednak nie wytrzymała do wieczora. Pogoda była ładna, ale głęboki śnieg w którym, gdzieniegdzie bez trudu można było się zapaść po pas prawie mnie „zajeździł”. Wybraną trasę, którą w dobrych warunkach bardzo szybkim marszem robię w jedną godzinę pokonałem prawie po trzech godzinach. Co prawda trasa mi się wydłużyła około dwóch kilometrów, bo samochodem w miejsce, gdzie zazwyczaj samochód zostawiałem dojechać się nie dało. Ostatnim razem, gdy byłem w okolicy wody Sanu nie były skute lodem.Teraz sytuacja wygląda groźnie. Kry lodowe pokryły grubym pokładem rzekę od mostu w Rajskim, aż chyba do jej początku. Poziom wody i nagromadzonej kry był wysoki. Filary mostu w Studennem nadzwyczajnie wysoko zakryte były są lodem co przy gwałtownej odwilży i ruszeniu lodów źle wróżyło. Gdy wracałem późno w nocy na starą bojkowską drogę zaczęła się dostawać już woda. Nawet przy największych i długotrwałych ulewach nigdy wysoki poziom wody tej drodze do tej pory nie groził……. Wcześniej jednak, po ciężkim marszu dotarłem do celu podróży. Na dużej łące Tworylnego, w wysiedlonej wiosce, były stare baloty siana wystawione pod koniec jesieni. Liczyłem na to, że z powodu grubej pokrywy śnieżnej i trudnego dostępu do roślinności żubry skuszą się tym sianem. I tak było. Żubry zaczęły wychodzić z lasu jak na zawołanie i nawet to , że szybko zaczęła się psuć pogoda nie zepsuło mi przyjemności ich podglądania. Nieduże stado , bo liczące jedenaście osobników w różnym wieku. Najpierw podkradłem się pod samotne drzewo, które było moim zabezpieczeniem w przypadku agresywnego zachowania się dorosłych żubrów. Tu odpocząłem i spałaszowałem swoje kanapki. Żubry coś podejrzewały, ale skubały siano. Po dłuższym pobycie w jednym miejscu odważyłem się przejść przez otwartą przestrzeń w pobliże lasku i potem do niego, jeszcze bliżej żubrów. Gdy wieczorem żubry ruszyły w kierunku niewielkiej przełęczy do następnej doliny, wyszedłem z lasu na łąkę i nie próbowałem się już ukryć. Byłem ubrany na biało, więc raczej mnie nie widziały. Co innego mój duży, czarny pies Czarek na tle białego śniegu. Jego musiały dostrzec. Ale żubry ignorowały go. Duży, a jednak za mały z ich punktu widzenia. Mały Reks z kolei był za mały, żeby go było widać.