Bieszczady – piękno przyrody dla naszych gości

SKAŁKI NA GRONIU

Jeleń, sójka, strzyżyk, drozd śpiewak, piknik w skałkach. Zimowa sceneria w słoneczną pogodę nie pozwoliła mi wysiedzieć w domu. Miałem zamiar spędzić popołudnie na wypoczynku. Czułem w nogach śnieżne kilometry z dnia poprzedniego. Wytrzymałem jednak tylko do późnego popołudnia. Wsiadłem w samochód i pojechałem na koniec drogi przed potokiem , skąd po mniej niż kilometrze marszu w śniegu znalazłem się w zaplanowanym miejscu. Miejsce to urokliwe, z niewielkimi , bo z dwu-trzymetrowymi skałkami, zawieszonymi w zboczu nad doliną. Dobre miejsce widokowe na dolinkę , gdy nie ma liści na drzewach. Zamiast obiadu w domu, wybrałem kanapki i termos z gorącą herbatą w naturze. Do grubego zwierza w tym miejscu nie miałem tego dnia szczęścia. „Ustrzeliłem”obiektywem jedynie sójkę, strzyżyka i drozda śpiewaka. Sójka trochę zabawiła się moim kosztem. W pewnej chwili usłyszałem kwilenie orlika krzykliwego. Pomyślałem, że jakiś jeden przyleciał trochę wcześniej z ciepłych krajów, zwiastując wcześniejszą wiosnę tego roku w górach. Słyszałem go, ale nie mogłem wypatrzyć. Myślałem o orliku, dopóki nie zobaczyłem sójki. To, że potrafi naśladować głos myszołowów wiedziałem. Nie raz się o tym przekonałem. Teraz musiałem przyznać, że z naśladowaniem orlika krzykliwego poradziła sobie równie dobrze. W sąsiedniej dolinie spotykałem orliki każdego roku. Pewnie sójka miała nie jedną okazję się nauczyć. Moją uwagę zwrócił również strzyżyk myszkujący przy ziemi i drozd śpiewak na szczycie drzewa, który jednak nie odważył się jeszcze w pełni zaprezentować swoich umiejętności śpiewaka. Skałki spodobały się nie tylko mnie . Dwa towarzyszące mi psy, większy Czarek i mniejszy Reks, wybrały jedną ze skałek tuż obok mnie, jako swój posterunek i tam siedziały lub stały przez cały pozostały czas. Przy zachodzącym słońcu zwinąłem mini obóz i drogą biegnącą doliną , udałem się wyżej do pod szczytowej części góry. Dopiero stamtąd zobaczyłem na dalekiej łączce jelenie prowadzone przez doświadczoną łanię prawie w takim samym szyku jak dowódca wojskowy swój niewielki pododdział na musztrze paradnej. Ale nie to było najmocniejszym akcentem dla mnie tego dnia. Pięknym widokiem uraczył mnie jeleń. „Wystawił” mi go Czarek. Większy pies szedł drogą kilka metrów przede mną i gdy znieruchomiał patrząc w jedno miejsce, zrozumiałem , że coś dostrzegł. Gdy popatrzyłem w tym samym kierunku, ujrzałem jelenia. Jeleń stał na tyle długo i nieruchomo, że bez problemu zrobiłem mu kilka zdjęć. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach na tyle zaniepokoił się moją i psów nieruchomą obecnością, że poszedł kilka metrów dalej w młodnik. Akurat w tym momencie sprawdzałem podgląd wykonanych zdjęć na aparacie. Gdy podniosłem głowę znad ekranu, jelenia już nie było. Trochę czasu mi zajęło, niczym dostrzegłem go ponownie w zacienionym młodniku. Mimo, że stał tam też nieruchomo to następne zdjęcia nie wyszły dobrze. Za dużo było krzaków i gałązek, za mało światła. Te skałki i krótki spacer do nich polecam. Samochodem trzeba jechać do końca drogi w Daszówce . Potem na nogach przez strumyk i leśną ,bardzo dobrą drogą zabezpieczoną barierkami, prowadzącą na górskie łąki Bukowiny. Droga jest zamknięta dla prywatnych aut. Jest wewnętrzną drogą leśnictwa. Powstała niedawno , około rok temu. Aby dotrzeć do skałek trzeb nią dotrzeć do mostku ( przeprawy) przez wąwóz potoku i cofnąć się za nim w dół około 50 metrów odchodząca od głównej drogi drogą zwózkową. Skałki są na grzbiecie Gronia schodzącym do potoku, kilkadziesiąt metrów wyżej niż poziom potoku.