Bieszczady – piękno przyrody dla naszych gości

PRZEDWIOŚNIE W BIESZCZADACH

Bieszczadzkie podrygi nadchodzącej wiosny. Bardzo słoneczne i ciepłe były dni na początku mijającego tygodnia. Szybko topniał śnieg w niższych i nasłonecznionych partiach Bieszczad. Naokoło głośno szumiały potoki i potoczki pełne wód spływających z gór . Czternaście stopni w ciepła zrobiło swoje. Ale nawet w tych niższych partiach gór na północnych stokach, lesie i jarach śniegu jeszcze było dużo. Niedawno wykryłem okolice, gdzie liczne chmary jeleni ( byków) zimują. Nabrałem wiec ochoty połazić po łąkach i leśnych drogach, popatrzeć za zrzutami. Nawet jednej tykwy poroża nie znalazłem, ale ciekawe obserwacje i wnioski tak. Wydaje mi się, że tam, gdzie są chmary łani, częściej spotykam tropy wilków. Tam, gdzie bytują chmary byków uzbrojonych w poroża, tropy są rzadkie. Może to tylko zbieg okoliczności, ale jeśli w tym co zauważyłem jest reguła to świadczyłoby o tym, że wilki wybierają bardziej bezbronne ofiary na swoją zdobycz jakimi są łanie. Nie chcą ryzykować styczności z porożem. Ewentualna kontuzja zmniejsza szanse na przeżycie. Przez trzy dni łażenia spotkałem ( blisko) cztery różne chmary jeleni po kilkanaście sztuk ( same byki), tylko jedną chmarę łani i dwa tropy na śniegu wilka ( również pojedyncze sarny ,łanie lisy)_. W innym rejonie Bieszczad,gdzie wcześniej chodziłem, napotykałem chmary łani i tylko pojedyncze byki , ale za to liczne ślady wilków ( tropy, resztki łań). Najciekawszą spotkanie jeleni miałem raz po zachodzie słońca, gdy obserwowałem walki młodych byków. W pewnym momencie walczyły obok siebie dwie pary byków jednocześnie. Odgłos uderzających o siebie poroży w wieczornej ciszy dodawał specyficznego klimatu tym walkom. Większa część byków była na skraju lasu. Tylko kilka na otwartej przestrzeni łąki. Te na łące podeszły bliżej. Dostrzegły mnie siedzącego z psami na skraju lasu i dały sygnał do ucieczki. Pozostałe jelenie zauważyłem wtedy, gdy wybiegły z lasku i pobiegły przez łąkę do lasu po drugiej stronie. To, że ja szybciej zauważyłem tą chmarę niż ona mnie to łut szczęścia. Akurat przechodziłem z jednej łąki na drugą, oddzieloną wąskim pasmem lasu o szerokości kilkadziesiąt metrów. Zobaczyłem najpierw tylko dwa jelenie na środku łąki. Szybko usiadłem na skraju lasu. Psy widząc, że się zatrzymałem zrobiły to samo. Dla pewności „warknąłem” do nich cicho: „ nie wolno”. W innej chmarze , innego dnia, zobaczyłem dwa młode byki walczące ze sobą, traktujące to jako zabawę i trening zarazem. Jednak z niedługą obserwacją, bo po bardzo króciutkim spotkaniu chmara wyniosła się gdzie indziej. To, że już marzec i wiosna za niedługo widać było i słychać w powietrzu. Jednego dnia naliczyłem ponad dziesięć przelatujących nad głową kluczy żurawi. Ich przelot i słyszalny klangor zawsze kusi unieść głowę do góry. Miałem szczęście obserwować tego dnia trzy razy stada żurawi kłębiące się niewysoko nad pobliskim szczytem. Tworzą wtedy one zbitą wrzaskliwą masę. W jednym przypadku mniejsza i większa grupa połączyły się i dalej na północ poleciały razem. To zerkanie na przelatujące żurawie zaowocowało tym, że przy okazji przelotu klucza żurawi zobaczyłem bielika. Leciał cicho i bez „pomocy” żurawi bym go nie zauważył. Niedaleko , bo po kilkuset metrach, gdy akurat byłem na środku dużej łąki, usłyszałem kwilenie myszołowów. Cztery kołowały nad moją głową , a towarzyszył im jeden krogulec.