Bieszczady – piękno przyrody dla naszych gości

NIEDŹWIEDZIE AMORY

Niedźwiedzie amory i chmara jeleni. We wczorajsze popołudnie ( 15.05.2021r.) wybrałem się z nadzieją, że spotkam niedźwiedzicę w rui , a z nią niedźwiedzia. W maju niedźwiedzice mają ruję. Udało mi się. Spostrzegłem je, gdy wracałem z wędrówki. Późno wieczorem już było. Wcześniej wykryłem chmarę jeleni i jej poświęciłem całe przedwieczorne popołudnie. Jelenie, kilka sztuk, spostrzegłem niedaleko potoku wśród drzew. Chwilę później cała chmara pojawiła się na przeciwległym zboczu. Wiedziałem dokąd zmierzają. Nie poszedłem za jeleniami tylko wybrałem po mojej stronie doliny wygodny punkt obserwacyjny i stamtąd z daleka je obserwowałem. Niewiele się działo w tej chmarze (leżały lub pasły się), ale zrobił się przyjemny wieczór ze słońcem, które wyszło spoza chmur i ładnie zachodziło. Widoki miałem przednie nie tylko chmary jeleni. W Bieszczadach dwie pory roku są najpiękniejsze. Jesień i wiosna. Wiosna, gdy kwitną kwiaty czeremchy, tarniny, dzikiej czereśni i zdziczałych jabłoni, jest nawet piękniejsza niż jesień. Odcieni zieleni w tym czasie jest więcej niż kolorów jesienią. Aromat kwiatów czeremchy unoszący się w powietrzu jest odurzający. Gdy już zniknie marzy się o nim przez jedenaście miesięcy , aż do następnej wiosny. Zasiedziałem się i z trudem zmusiłem do powrotu. A, że daleko do samochodu było ruszyłem niczym ostatnie promienie słońca zaczęły muskać grzbiety pobliskich gór. Niecały kilometr dalej zdziwiłem się, gdy zobaczyłem galopujące trzy konie przebiegające łąkę i kierujące się w kierunku niedaleko położonego gospodarstwa. Wcześniej z daleka widziałem je pasące się na świeżej trawie. Wierzgnęły nawet kopytami, gdy wpadły na łąkę na której stałem. Na chwilę zwolniły, gdy mnie zauważyły, ale zaraz pobiegły dalej. Tak nigdy nie zachowywały się przy spotkaniu ze mną. Nie przypuszczałem w tym momencie , że powodem tego dziwnego zachowania musiał być widok lub zapach niedźwiedzi. Zrobiłem koniom zdjęcie i poszedłem dalej. Zbliżała się godzina dwudziesta. Sto metrów dalej musiałem przekroczyć potok. O tej porze roku potok bez zmoczenia butów nie da się pokonać. Mam jednak swoje miejsce ze zwalonym drzewem,który służy mi za mostek. Po pniu przekraczam potok suchą stopa. Byłem dwadzieścia metrów od pnia, gdy po lewej stronie na niewielkiej łączce zobaczyłem niedźwiedzia. Biegł. Niedźwiedzica. Zrobiłem dwa zdjęcia. Tyle zdążyłem.Dalszy widok przysłoniły mi drzewa. Podbiegłem około dziesięć metrów do góry na skraj łąki i wtedy zobaczyłem drugiego niedźwiedzia. Dużo większego i ciemniejszej sierści. Biegł za pierwszym. Był tym tak zajęty, że nie zauważył mojej i psów bliskiej obecności. Od razu do głowy wpadła mi myśl, że nawet bez przyprawiania mu rogów był tak ogłupiały jak jeleń na rykowisku w pogoni za łanią. Na moje i psów szczęście. Niedźwiedź nie zauważył mnie i w ślad za niedźwiedzicą zniknął w zarośniętym parowie. Około dwieście metrów wcześniej jest łąka koło której wcześniej szedłem. Przypuszczałem, że niedźwiedzie tam pojawią się ponownie. Wróciłem się do niej, ale nie biegiem, bo to prowokuje zwierzęta do pogoni. Nie miałem gwarancji , że niedźwiedzie nie wyskoczą na dróżkę, którą się przemieszczałem. Gdy dotarłem do dużej łąki niedźwiedzicy już na niej nie było. Niedźwiedź był tuż przed krzakami tarniny za którymi rozciągał się las. Kilka sekund później znikł mi z oczu. Nie zdążyłem nawet unieść do oka aparatu. Przez chwilę popatrzyłem jeszcze w miejsce , gdzie zniknął z nadzieją, że może gdzieś wyżej i w dalej położonej części łąki wyjdą z lasu. Wypatrywać długo niedźwiedzi o tej porze nie było sensu. Ciemno się robiło, a do samochodu daleka droga jeszcze była