Małe jelonki z mamusiami i „ciociami”. Akurat taki okres w Bieszczadach jest, że dumne mamy wyprowadzają malutkie jelonki na bieszczadzkie, zielone morza górskich łąk. ( 06.06.2021r.) .Na krótko wyprowadzają swoje potomstwo na otwarte przestrzenie w poszukiwaniu zielonych przysmaków. Wolą bardziej skryte życie w tym czasie. Młode jelonki są bardzo zdyscyplinowane i trzymają się blisko mam. Nierzadko mamie i jelonkowi towarzyszy „ciocia”., łania która nie ma potomka lub go straciła. Czasem to wyrośnięta siostrzyczka, o rok starsza. Dość wcześnie spostrzegłem pierwszą łanię w miejscu , gdzie planowałem pierwszy odpoczynek. Byłą na skraju łąki pod lasem, po drugiej stronie potoku. W tym miejscu dwa dni wcześniej ,późną wieczorową porą, obserwowałem z kolegą trzy łanie i dwa jelonki. Miałem zamiar jeszcze iść dalej, ale gdy po chwili pojawiła się niedaleko mnie druga łania postanowiłem zostać w tym miejscu. Pierwsza łania znikła w lesie. Łąka na której się pasła była oświetlona przez słońce. Moja byłą w cieniu i druga łania nie uciekła przed słońcem. Przypuszczałem ,że gdzieś w pobliżu ma schowanego małego jelonka. Tak było. Jelonek wyszedł z kępy krzaków. Matka nakarmiła go mlekiem , obskubała ( wylizała) z pasożytów. Para powoli zbliżyła się do miejsca , gdzie siedziałem w trawie za krzaczkami tarniny. Nie zauważyła mnie, ale zapach albo praca migawki aparatu fotograficznego zaniepokoiła ją. Może coś innego. Będąc już niewiele metrów ode mnie czmychła z małym do lasu. Po drugiej stronie doliny, gdy słońce zaszło, wyszła druga mama z jelonkiem i „ciocią”. Przemierzyły powoli dużą łąkę i znikły z w zakrzaczeniu przy potoku. Straciłem je z oczu. Gdy przestałem koncentrować uwagę na tej trójce, trochę dalej dostrzegłem kozła i sarnę. Skubały trawę, podgryzały liście przewróconego drzewa. Czasem goniły się w krótkich podskokach.Ładne są sarny, ale małe jelonki jeszcze piękniejsze. Dużo wcześniej wypatrzyłem w powietrzu orlika z gryzoniem w dziobie. Leciał chyba do swojego gniazda ze zdobyczą .Nad łąką kołował i przyziemił również myszołów , ale nie zdołał coś upolować. Odleciał z pustymi szponami.
Może Ci się podobać również
Wielka Sobota 2020r. była dla mnie wielka. Zdjęcia żbika, pary czapli białych i na koniec wilka obżerającego jakieś resztki z rozwleczonego truchła […]
„Bieszczadzka przygoda” 15 czerwca. Gdy po ponad trzech kilometrach marszu usiadłem w upatrzonym miejscu nic nie zapowiadało większej bieszczadzkiej przygody. Nie miałem […]
Mój pierwszy byk z rykowiska 2022r. Dwunastak z wczorajszego poranka ( 16 wrzesień). Zaprezentował wszystko albo prawie wszystko. Były liczne porykiwania o […]
Kiedy po trzech dniach po spotkaniu wilka z kawałkiem nogi taszczonej do głębokiego jaru wybrałem się w tą samą dolinę posłuchać zjawiskowego […]