Bieszczady – piękno przyrody dla naszych gości

PRZYGOTOWANIE CZATOWISKA NA RYKOWISKO

Wczoraj i przedwczoraj przygotowałem sobie kryjówkę w krzakach z której mam zamiar obserwować jelenie na rykowisku. Na razie jest cicho bez byków. Do rykowiska trzeba jeszcze poczekać. Z kryjówki zobaczyłem do tej pory ( sobota i niedziela) niewiele, jedną łanię. Kiepsko. Poszczęściło mi się za to w sobotę z puszczykiem uralskim. Zobaczyłem go w ataku na gryzonia kilkanaście metrów od mojej kryjówki. Zanim zareagowałem, odleciał między drzewa. Nie zdążyłem zrobić zdjęcia. Znikł mi z oczu. Chwilę później na drugim krańcu łąki zobaczyłem drugiego puszczyka, siedzącego na gałęzi drzewa wyrastającego z parowu. Daleko. Ten siedział tam długo. W międzyczasie ponownie zacząłem lustrować pobliskie drzewo w które wleciał pierwszy puszczyk. Nie znalazłem go, ale gdy przeniosłem wzrok na sąsiednie drzewo……Puszczyk siedział na nim niedaleko mnie. Zrobiłem kilka zdjęć. Swoją aktywnością zwróciłem uwagę puszczyka. Gdy zacząłem poprawiać swoje miejsce w kryjówce, aby zrobić lepsze zdjęcie puszczyk już nie zniósł tego. Odleciał majestatycznie i bezszelestnie między drzewa. To była sobota. Jednego z nich zobaczyłem ponownie w niedzielę. Wczoraj w niedzielę nad tą łąką pojawił się też orlik. Był z nim jeszcze jeden duży ptak drapieżny, ale jaki gatunek nie wiem. Może nietypowo ubarwiony myszołów z ciemna głową i szyją, a może coś innego. Na gadożera za mały. Mniejszy ptak kilka razy podfrunął w ataku do orlika. Obydwa ptaki za każdym razem w takiej sytuacji wykonywały nagłe zwroty ustawiając się do siebie szponami. Na łące pod lasem pasła się tylko jedna łania, która po chwili schowała się w lesie. Pojawiła się jeszcze raz , ale nie wyszła na otwartą łąkę. Trzymała się lasu. Niedaleko mnie w zagłębieniu łąki dostrzegłem kawałek czegoś brązowego przesuwającego się powoli. Gdy ciemny brąz przesunął się trochę wyżej z zagłębienia, odkryłem że to duży ptak. Po krótkiej chwili zerwał się on do lotu i przeleciał niedaleko mojej kryjówki. Zrobiło się późno, ruszyłem w drogę powrotną. Chciałem jeszcze za widoku rzucić okiem na inne łąki. Kilkaset metrów dalej, gdy wyszedłem z lasku, na jednej zauważyłem konie i łanię z jelonkiem. Zauroczony niecodziennym widokiem jeleni i koni pasących się razem, usiadłem w miejscu z dobrym widokiem na zwierzęta. Przestałem się spieszyć z powrotem. Nie mniej na drugą część meczu San Marino- Polska zdążyłem.