W środkowej części doliny napotkany wilk obserwował mnie i psy. Gdy zauważyłem wilka, usiadłem na ziemi i oparłem się o jedno z dużych drzew na łące. Był w górnej części łąki, po drugiej stronie zadrzewionego potoku, dużo wyżej ode mnie . Siedząc nieruchomo zlałem się z pniem i pewnie przestałem być dla wilka widoczny. Psy przeciwnie. Były aktywne. Wilka nie widziały. Obwąchiwały teren w pobliżu, grzebały za gryzoniami w ziemi. Wilk wyraźnie się tą aktywnością zainteresował. Kilka razy siadał, wstawał, kładł się , maszerował, ,zbliżał się i patrzył od czasu do czasu w moim kierunku. Raz nawet zainteresował się jakimś gryzoniem pod śniegiem. Długo to trwało, niczym doszedł do drzew rosnących w dół aż do potoku , graniczących z niżej leżącą następną łąką. Kiedy znikł mi z oczu za drzewami, próbowałem go przechytrzyć. Przekroczyłem szybko potok i stanąłem wśród drzew po jego drugiej stronie. Efekt tego przechytrzania był taki, że wilka drugi raz ani w tym dniu, ani w tej okolicy nie zobaczyłem. Wypatrywałem go po bliskich łąkach, ale nic z tego. Z okolicy , gdzie prawdopodobnie się pojawił, wybiegło kilka łani. Przebiegły w górę łąki pod której drzewem siedziałem i znikły w lasku. Nic się więcej nie działo, więc poszedłem dalej doliną do jej górnej części , w miejsce gdzie sobie zaplanowałem postój i picie herbatki z termosu. Tam też miałem szczęście do bieszczadzkiej zwierzyny . Podszedł do mnie lis. Zajęty polowaniem nie zauważył mojej obecności, nie zauważył psów. Podszedł blisko i dopiero, gdy „spadł” z drzewa dostrzegł mnie. Psy widziały lisa, ale grzecznie i cicho stały . Napisałem, że lis „spadł” z drzewa, bo jedno ze zdjęć lisa, zrobionych na tle białego śniegu, polującego za drzewkiem, wyszło tak jakby lis skakał z drzewa. Lisowi, po skoku za gryzoniem, nie udało się nic upolować spod śniegu. Zwrócił za to uwagę na otoczenie i dostrzegł nas . Usiadł, po chwili wygiął się w lewo, aby ujrzeć nas lepiej, i po chwili uciekł w lasek przy potoku. Nie zrezygnował jednak z polowania. Wystawił głowę trochę dalej z głębokiego jaru, na skraju łąki i lasu. W chwilę później, w odległości około pięćdziesięciu metrów, przekroczył łąkę i wlazł do stromej dolinki porośniętej drzewami, podzielonej na dwie części wartkim potokiem. Gdzieś tam musiał mieć norę ( kryjówkę ) i stąd to jego odważne przekroczenie łąki niedaleko mnie. Przechodząc łąkę nie tylko obserwował mnie od czasu do czasu, ale też polował. Ja siedziałem na pniu zwalonego drzewa ubrany w białą puchową kurtkę , psy obok. Psów, z powodu nierówności terenu, lis z tego nowego miejsca na łące chyba nie dostrzegł.
Może Ci się podobać również
Piękno bieszczadzkiego rykowiska i ….scenariusz na następną część „Watahy”, ale o tym drugim na końcu opisu. Wczoraj ( 28 września) pierwszy raz […]
Siódmego stycznia 2021r. ponownie zabieliło bieszczadzkie doliny, więc wybrałem się następnego dnia z psami „czytać” tropy na świeżym śniegu. Tropów było mało […]
Rykowisko,Bieszczady -2021.09.29.Szpicaki, polskie „antylopy”. Młode jelenie unikają miejsc ,gdzie odbywają się jelenie gody. Ani ryczeć potężnie nie umieją, ani poroża nie mają […]
Bieszczadzkie podrygi nadchodzącej wiosny. Bardzo słoneczne i ciepłe były dni na początku mijającego tygodnia. Szybko topniał śnieg w niższych i nasłonecznionych partiach […]