Bieszczady – piękno przyrody dla naszych gości

„W MARCU JAK W GARNCU” 2021

Przysłowie o pogodzie mówi, że “w marcu jak w garncu”, a w lutym? Wczoraj lutowym popołudniem wyjechałem z domu, gdy świeciło słońce. Trochę później, na górskich łąkach, gdzie udało mi się obserwować z bliska lisa, słońce było już za chmurami. Lisa dostrzegłem z odległości ponad stu metrów. Przechodził z łąki na łąkę przez płytki parów zarośnięty pojedynczymi drzewami i krzakami. Zdołałem podejść z psami i wejść w ten parów niezauważony. Lis już był po drugiej stronie. Schowany za drzewem robiłem zdjęcia, lis się zbliżał, a psy siedziały spokojnie. Zmieniłem nawet drzewo na bardziej wygodne do robienia zdjęć. Reks lisa widział i obserwował. Czarek nie, bo patrzył na moje wygibasy z aparatem i tym był najbardziej zainteresowany. Siedział zresztą głębiej w parowie , a nie na jego skraju i nie patrzył w kierunku , gdzie był lis. Nie widział go. Lis zbliżył się na bliską odległość, pokręcił się w poszukiwaniu gryzoni i odszedł niezaniepokojony do sąsiedniej zadrzewionej doliny. Obserwacje, kiedy zwierzęta nie miały najmniejszego pojęcia , że były obserwowane, sprawiały i sprawiają mi największą przyjemność. Jest sprawiedliwie. Ja mam satysfakcję , zwierzęta nienaruszony spokój. Wracając jednak do przysłowia o marcu……. Gdy opuszczałem łąkę zaczął prószyć lekko śnieg. Po przekroczeniu trzech dolinek dotarłem na łąki leżące wyżej i dalej. W trakcie wędrówki rozpętała się śnieżyca. Krótka, ale intensywna. Z kiepską widocznością. Łąki , które wcześniej nie były już białe i trąciły mocno przedwiośniem, zabieliły się na nowo po „zimowemu”. Totalnie zmienił się wystrój górskich łąk i lasów w krótkim okresie czasu. Totalnie zmieniła się pogoda. W najdalszym miejscu wędrówki, przy wychodzeniu z głębokiej dolinki na łąkę miałem szczęście dostrzec w śnieżycy sylwetkę zwierza. Wielkie było moje zdziwienie,gdy okazało się, że jest to samotny żubr. Stał chwilę kilkadziesiąt metrów ode mnie, a następnie szalonym, szybkim biegiem przemknął przez łąkę do następnej leśnej doliny. Może mnie wyczuł, a może się bał czegoś innego. Ślady wilków tu spotykam. Był blisko, ale zrobiłem tylko jedno kiepskie zdjęcie. Aparat miał problem z uchwyceniem ostrości w padającym gęsto śniegu. Moje wielkie zdziwienie widokiem tego pojedynczego żubra wynikło z tego, że w tej okolicy, u podnóża pasam górskiego Żuków, nie bytowało i nie bytuje żadne stado żubrów. Niemniej pojedynczy osobnik musiał być już wcześniej widziany. W tamtym roku leśnicy dopytywali mnie, czy w swoich wędrówkach nie widziałem w tej okolicy żubra. Mieli informację, że ktoś widział. Nie dowierzali , że to prawda. Jednak to prawda i mam to udokumentowane zdjęciem. Szkoda, że to tylko samotny byk. Gdyby miał do pary krowę to po kilku latach żubrów byłoby tu więcej……. Z tej łąki wracałem do samochodu najkrótszą droga. Śnieżyca ustała, niebo było zaciągnięte, pora była późna. Przy pochmurnym niebie szybko zaczęło się ściemniać. Wyszedłem z lasu na otwartą przestrzeń z widokiem na łąki po drugiej stronie doliny. Na tych łąkach, wysoko pod lasem schodzącym z Żukowa, obserwowałem wcześniej lisa. Lubią na nie wyjść jelenie z lasu. Tym razem też tak było. Wyszły trzy. Jeden nawet czternastak. Mimo późnej pory udało mi się zrobić kilka zdjęć. Naświetlanie trwało długo. Każdy najmniejszy ruch rozmazywał zdjęcie, ale ja usiadłem na ziemi i oparłem aparat na podkurczonych nogach co czyniło go nieruchomym. Natomiast jelenie ułatwiły mi zadanie zatrzymując się na chwilę.