Bieszczady – piękno przyrody dla naszych gości

NIEDŹWIEDZIE GODY MAJ 2022

Miałem kilka dni temu mini paradę niedźwiedzi. Pojawiło się ich kilka w tej samej okolicy. w okresie półtorej godziny. Takiej sytuacji w swoich wędrówkach po Bieszczadach do tej pory nie miałem. Jedna para, dwa samotne niedźwiedzie i jedna samotna samica ( jeszcze samotna, bo dwa samce krążyły w okolicy, więc nie na długo samotna, jeśli była w okresie rui. Wszystkie kierowały się w górną cześć doliny. Jakby je tam ktoś wzywał albo wabił. Może wyczuły jakieś truchło jelenia. Najpierw jeszcze w pełnym słońcu wyszła z lasu para, która przeszła przez dwie łąki i poszła dalej. Długa i przyjemna była obserwacja tej pary. Para znajdowała się po przeciwnej stronie doliny. Byłem w bardzo dobrym miejscu , wysoko pod lasem i ze słońcem za plecami, daleko i z wyśmienitym widokiem na przeciwległe łąki. Gorzej było bliżej mnie. Przede mną były drzewka i krzaki , które zasłaniały częściowo najbliższą łąkę. Wolałem opuścić to miejsce. Nie czułem się bezpiecznie. Obawiałem się, że bez wglądu na to co się dzieje najbliższej, jakaś niezauważona wcześniej„zakochana”para niedźwiedzi, mogłaby wyskoczyć kilka metrów ode mnie. Pewnie na moment zapomniałaby o miłości i wzięłaby się za moją skórę, a samiec gdyby wziął mnie za konkurenta… Gdy tylko ta para znikła mi z oczu zacząłem przemieszczać się na sąsiednie wzniesienie z którego miałbym kontrolę nad obserwowaną parą. Nie zrobiłem nawet pięćdziesięciu metrów, gdy w pobliżu miejsca, do którego miałem zamiar się dostać pojawił się duży samiec. Zdążyłem zrobić mu tylko zdjęcia dużego zadka. Zbyt szybko wszedł w las na skąpaną w półmroku leśną ścieżkę. Nie zrażony jego zniknięciem, ale bardziej ostrożny, lekkim łukiem zacząłem się wspinać w górę zbocza. Mijałem w odległości kilkanaście metrów grupę drzew ,nagle z trawy wyskoczył żbik i skierował się skokami do tych drzew. Przygotowany byłem, bo z aparatem w ręce rozglądałem się za niedźwiedziami. Strzeliłem mu fotki. Niczym podjąłem dalszą wspinaczkę do góry, rzuciłem okiem w kierunku drogi przy potoku. Zaskoczony dostrzegłem samicę. Sama była. Mniej niż sto metrów ode mnie. Znikła mi szybko z oczu w krzakach. Tylko trzy zdjęcia. Na podstawie obserwacji sprzed dwóch lat( tropy niedźwiedzi) założyłem, że będzie szła w kierunku miejsca gdzie byłem na początku. Przemieściłem się kilkadziesiąt metrów i po chwili ujrzałem ją tam . Niedźwiedzica nie była daleko. Siadłem na trawie . Nie widziała mnie. Towarzyszące psy nie reagowały. Nawet nie wiem co robiły i jak zachowywały się, bo cała uwagę skupiłem na niedźwiedzicy. Były przy mnie. Samica ominęła kępę krzaków i drzew, blisko mojego poprzedniego miejsca. Nie skierowała się stamtąd od razu do leśnego kompleksu powyżej. Zaczęła iść po łące w moim kierunku. Dystans niebezpiecznie zaczął się zmniejszać . Dzieliła mnie od nie tylko mała podmokła dolinka. Szła prosto na mnie ( przedostatni filmik).Siedziałem na łące pośrodku zbocza na otwartym terenie. Nic mnie nie zasłaniało. Jedynie kolor khaki mojego ubioru mógł trochę maskować moją obecność. Zacząłem już myśleć co zrobić, aby ją wystraszyć i żeby zmieniła kierunek przemieszczania się. Nie miałem mądrych pomysłów. Jedyne co mi przyszło do głowy to krzyknąć. Nie było jednak takiej potrzeby. Niedźwiedzica chyba poczuła ślady zostawione wcześniej przez ze mnie i psy. Po trochę dokładniejszym wąchaniu przeniosła się kilka metrów wyżej do lasu. Odczekałem jeszcze chwilę, aby się upewnić, czy jej tropem nie podąża jakiś samiec. Nie podążał. Zamiast podjąć ponownie podejście w nowe miejsce wróciłem na stare. Prawdopodobieństwo, że pojawi się jeszcze jeden jakiś niedźwiedź wydawało mi się zerowe. Spędziłem w starym miejscu niewiele minut, było dwadzieścia po dwudziestej, gdy niedaleko dwóch łąk ,gdzie były pierwsze niedźwiedzie ( para) prawie półtorej godziny wcześniej, pojawił się samotny samiec. Duży, ciemny, dobrze odżywiony. Masywny. Też kierował się w górę doliny.