Bieszczady – piękno przyrody dla naszych gości

ŁANIA Z BIAŁĄ CZAPECZKĄ

Łania z białą czapeczką na łbie. Chmarę jeleni, byka z ponad trzydziestoma łaniami, obserwowałem długo, ale dopiero w domu przeglądając zdjęcia zauważyłem „białą czapkę „na łbie jednej.Gdy zacząłem analizować zdjęcia, dostrzegłem cechy bielactwa nie tylko u tej jednej łani. Niewielka i subtelna, najczęściej była ta cecha.Na zdjęciach można wypatrzyć łanię z białym końcem pyska, widać to wyraźnie na jednym zdjęciu, oraz małe białe plamki na uszach niektórych innych. Łania z białą czapeczką stała się dla mnie wyraźnym znacznikiem tego stada.Bez trudu rozpoznałem tą samą chmarę jeszcze dwukrotnie.Trzymały się tej samej okolicy w dolinie, która ciągnie się kilka kilometrów. Za każdym razem chmara liczyła około trzydziestu osobników. Na jednym ze zdjęć naliczyłem trzydzieści cztery łanie oraz jednego byka. Zdjęcia i opis są z drugiego spotkania z tymi jeleniami. Byk w chmarze był tylko jeden i niepodzielnie rządził. Mimo końca rykowiska, ciągle jeszcze interesował się łaniami. Nawet młodych szpicaków nie było w tej chmarze. Skutecznie pozbył się konkurencji, a po wyczerpującym rykowisku nie ostało się żadnemu staremu bykowi na tyle testosteronu we krwi, aby stanowił dla niego konkurencje. Ostatnie ryczenie jakiegoś byka słyszałem tydzień wcześniej przed spotkaniem tej chmary.Chmara dała mi się obserwować długo. Dostrzegła mnie na łące na przeciwległym stoku doliny. Bardzo uważnie byłem obserwowany przez łanie tylko na początku. Po jakimś czasie przestały się mną tak bardzo interesować. Nie ruszałem się ze swojego miejsca, psy były przy boku, więc oceniły , że moja mała aktywność i spora odległość nie jest dla nich zagrożeniem. Prawie wszystkie zaczęły się paść. W chmarze były też młode łanie (pewnie również jelonki bez poroża). Uchwyciłem na zdjęciu i na filmiku moment karmienia jednego jelonka. Młode jelenie czując się bezpiecznie, bawiły się w „ściganego” ( filmik). Stado trzymało się jednego rejonu, niedaleko tabunu koni pasącego się trochę dalej. Po kilkudziesięciu minutach poszło do wyżej położonej części łąki i dołączyło do pasących się tam koni. Ja też zmieniłem miejsce i z sąsiedniej łąki zrobiłem kilka wspólnych zdjęć jeleni z końmi. Gęsto było od zwierząt na łące. Prawie jak na afrykańskiej sawannie. Konie długo z jeleniami nie przebywały. Wyniosły się galopem na łąkę położoną jeszcze wyżej. Zazwyczaj to jelenie pierwsze opuszczają wspólne pastwisko.Tym razem było inaczej. Konie ruszyły nagle.Wystarczyło, że jeden ruszył szybkim biegiem, aby pozostałe dołączyły jak na rozkaz. Tabun koni zrobił to tak szybko, że nie zdążyłem przemieścić się w odpowiednie, niezasłonięte przez krzaki i gałęzie drzew miejsce, żeby to ująć na zdjęciach. Galop tabunu był efektowny i głośny. Chmara bez tabunu pozostała aż do zmierzchu. Dopiero w gęstniejącym mroku byk i łanie poszły do lasu. Po obserwacji tej chmary nasuwa się jeszcze jedna myśl. Białe plamki dostrzegane u łani w tej chmarze dowodzą , że są one spokrewnione. Po rykowisku, a przed zimą łanie zbierają się w duże chmary i wygląda na to, że są to rodzinne klany. Wiosną te stada powoli się rozpadają przygotowując się do urodzenia potomka, a potem skrytego i jak najmniej rzucającego się w oczy wychowania najmłodszych latorośli.