Bieszczady – piękno przyrody dla naszych gości

NIEDŹWIEDŹ I ŁANIA

Niedźwiedź pojawił się na łące tylko na króciutko, daleko i późnym wieczorem. Wyszedł z lasu, przemaszerował skrajem łąki około kilkanaście metrów i znikł z powrotem w wieczornych ciemnościach lasu. Niemniej, nawet takie „ubogie” spotkanie dużego niedźwiedzia daje lepszego kopa niż szatańska kawa. Mam szczęście do spotkań niedźwiedzi tego roku. Pięć razy. Dwa razy pojedyncze niedźwiedzie, dwa razy dwie pary i raz niedźwiedzice z trójką młodych. Dłużej dała się obserwować samotna łania na moim „starym” czatowisku z rykowiska sprzed dwóch lat. Była tylko od kilkunastu do dwudziestu metrów ode mnie. Też późno wyszła. Ledwie ją spostrzegłem. Obserwowałem dużą łąkę za potokiem. Na malutką polankę leżącą tuż za krzakami tarniny za którymi siedziałem mało zwracałem uwagę. Pojawiła się na niej. Nie zauważyłem kiedy na nią weszła, ani jak długo już na niej była. Była blisko. Beztrosko wyjadała ulubione zielska z wysokiej trawy. Co jakiś czas podnosiła głowę i sprawdzała nasłuchując oraz wytężając wzrok, czy nie ma w pobliżu jakiegoś niebezpieczeństwa. Nie wyczuła ani mnie , ani moich psów. Powoli zbliżała się do mnie. W mocnej szarówce wieczoru podeszła do kępki krzaków i zaczęła skubać z nich liście. Po chwili weszła między te krzaki. Z krzaków wystawało tylko lustro ( biała plama na zadzie u jeleni). Tam ją zostawiłem. Wycofałem się najciszej jak mogłem. Łania nie wyskoczyła z krzaków. Może nie słyszała moich kroków. Albo wręcz przeciwnie. Słyszała , że „coś” się przemieszcza i została w krzakach stojąc nieruchomo myśląc mylnie , że jest dobrze ukryta, a nagła ucieczka tylko zdradziłaby jej obecność. ( 4 lipiec 2021)