Bieszczady – piękno przyrody dla naszych gości

LISICA Z LISIĄTKIEM

Lisica z lisiątkiem. Stare, puste w środku drzewo, które może pamięta jeszcze wysiedlonych bieszczadzkich Bojków jest dobrym miejscem na dom dla dzikich zwierząt. Wąskie wejście przy ziemi daje ochronę przed drapieżnikami. Duża dziupla dwa metry wyżej robiąca za okno daje odpowiednie oświetlenie. Półmrok w ciągu dnia. Nie za jasno i nie za ciemno. Czarek wykrył obecność mieszkańców wewnątrz drzewa. Dał mi znać szczekaniem. Zerknąłem przy ziemi ,wąskim wejściu, i zobaczyłem parę błyszczących oczu. Nie skorzystałem z latarki , ale w oka mgnieniu wspiąłem się po drzewie w górę i wykorzystałem okno, aby zrobić zdjęcia. Szybko opuściłem miejsce , żeby nie denerwować lisiej mamy. Wydaje się, że mimo mojej i psów obecności miała poczucie bezpieczeństwa miejsca w którym była z dziećmi. Wąskie wejście skutecznie ograniczało dostęp. Zaskoczył mnie ciemny kolor sierści przytulonego i przykrytego ciałem lisiątka. Myślałem do tej pory, że sierść lisich osesków jest jaśniejsza. Drzewa to nie jedyne relikty po dawnych Bieszczadach. Trochę też zaskoczony byłem, gdy natknąłem się stanowisko żonkili ( narcyz żonkil) na bieszczadzkim odludziu. W Wikipedii można wyczytać informację, że dziko rosną tylko w Hiszpanii i Portugalii. Chyba jednak nie tylko. Nadszedł czas na aktualizację. W Bieszczadach też. Ostatnio w tym miejscu , gdzie je spotkałem, mogły być „pielęgnowane” bojkowską ręką ponad 77 lat temu przed wysiedleniami po II WŚ. (Majówka 2022).