Bieszczady – piękno przyrody dla naszych gości

ŻUBRY Z ŻERNICY

Żubry i szybki lisek. W dolinie do której często zaglądam , bo najbliższa Polańczyka, mam szczęście do żubrów i lisów. Wczoraj jednak pierwszy raż słyszałem wycie watahy wilków w tej dolinie i to w niewielkiej odległości. Nie widziałem ich , ale wrażenie było większe niż podglądanie pojedynczych wilków. Ciemno już było, gdy trzykrotnie w krótkich odstępach czasu„ zaśpiewały”. Całość trwałą może dwie , trzy minuty. Potem było już cicho. Wczorajsze wycie było trochę inne niż te , które ostatnio słyszałem w dolinie Sanu. Tam było wycie dwóch różnych watah i jednego pojedynczego wilka. Też nie trwały te wokalne popisy długo. Brzmiały jak klasyczne wycie. Wczoraj to wyraźnie było słychać w tym jednoczesnym wyciu wielu wilków , z tego samego miejsca , nutkę skomlenia. Nie czułem się lekko podekscytowany , ale spokojny o psy , bo do samochodu zostawionego przy kościele , dawnej cerkwi, miałem tylko około kilometra, Bardziej martwiłem się o żubry. W stadzie żubrów dostrzegłem bardzo małego cielaka ( widoczny na ostatnim zdjęciu stada , między dwoma dorosłymi żubrami). Dorosły żubr jest za duży na małą watahę, ale oderwany od stada cielak już nie. Wycie było w tych okolicach, gdzie żubry weszły w las. Stada żubrów się spodziewałem. Wcześniej dostrzegłem miejsce, gdzie leżały długo na odpoczynku. W trawie znalazłem bardzo wyraźnie wygniecione ślady. Było dziewiętnaście dużych. Niedaleko tego miejsca ,około pół kilometra dalej, zauważyłem je , gdy zaczęły wychodzić z lasu. Wyszły wcześnie na odkryty teren , bo już około osiemnastej. Zbliżając się do nich zrobiłem błąd. Szedłem z kierunku z którego wiał wiatr. Wydawało mi się, że jest już bezwietrznie. Myliłem się. Żubry nie widziały mnie , ale szybko zrobiły się czujne i patrzyły w moim kierunku. Znikły w lesie po moim drugim uniesieniu głowy powyżej ukrycia. Liski , które wyszły na wieczorne żarcie spotkałem dwa w różnych miejscach. Jednego dłuższy czas obserwowałem. Spostrzegłem go dopiero wtedy, gdy zauważyłem , że psy znieruchomiały i wpatrują się w jednym kierunku .Podszedł do nas na kilkanaście metrów. Oczywiście kiedy nas zauważył dokonał wolty 180 stopni i czmychnął ile sił w nogach. Drugiego lisa „naszłem”. Zauważyłem go schodząc ze wzgórza w dół doliny wcześniej niż on mnie. To ucieczkę tego drugiego sfilmowałem i jego zdjęcie umieściłem w fotorelacji. W czasie wczorajszej wędrówki ucieszył mnie też fakt , że w tej dolinie zaczęła gniazdować para czajek. Widuję je w tym samym miejscu od ponad miesiąca. Regularnie spotykam parę orlików krzykliwych. Wczoraj też. ( 24 maj 2020r.)